Moja dzika Albania 🧡cz.3
Z wakacji przywozimy pamiątki, opaleniznę , naładowane baterie oraz miłe wspomnienia.
Kiedyś śmieszyli mnie Azjaci, którzy wszędzie biegali z aparatami fotograficznymi i robili fotki.
Minęło parę lat i wszyscy robimy to samo. Oczywiście są wyjątki jak mój mąż.
Zawsze się wściekałam , bo ja robiłam mu fajne zdjęcia , a ja nigdy nie miałam zdjęcia i musiałam robić je sobie sama.
Po latach żeby coś sobie przypomnieć zerkam na zdjęcia. Mój mąż ma te obrazy w głowie. Zaskakujące jest to , że pamięta wiele szczegółów i nazw miejsc. On poprostu skupia się na tych pięknych miejscach i robi zdjęcia oczami i zapisuje na dysku w głowie. Też już się tego nauczyłam , łapie wszystkie rzeczy, które mnie otaczaja i się nimi zachwycam.
Wybierając wakacje, zawsze jadę tam gdzie s coś chcę zobaczyć. Tak było z Meteorami i Jaskinią Melissani. Lubię stare miasta Side mnie zachwyciło. Cuda natury jak turkusowa woda przy Zatoce Wraka. Z wycieczki z Luksoru w głowie mam tylko to jak było mi nie dobrze w autobusie. 😉
Wybierając Albanię wypatrzyłam wycieczkę na BunkArt. Ogromny pięciopietrowy bunkier w dół, dyktatora Envera Hodży. Miał go chronić przed atakiem nuklearnym. Następnym etapam miał być przejazd kolejką gondolową na Górę Dajti oraz treeking na górę.
Rezydentka od samego początku odradzała tą wycieczkę. Powiedziała, że musi być 5 osób chętnych , by doszła do skutku. Nas nazbierało się sześć osób. Zapisała nas i ze złośliwością do mężczyzny powiedziała. - to jest wymagający spacer godzinny w górę!!! Zbulwersowany starszy pan poinformował młodą panią, że on biega maratony.
Po kilku dniach poinformowała nas , że wycieczki nie będzie, bo jej nigdy nie ma i że nam to próbowała delikatnie obrzydzić.
Dwa razy byłam z Itaki na Tabie , bo chciałam iść na Górę Mojżesza i ani raz nie udało mi się tam być. Pomyślałam , że te wycieczki z Itaki to taki pic na wodę.
Szkoda tylko , że ciągliśmy ciężkie buty i polary i kurtki.
Była jeszcze do dyspozycji wycieczka do Macedoni. Zapisaliśmy się. Jednak w tym samym dniu wrócili ludzie z tej wycieczki.
Jechali w dusznym autobusie w korkach ponad 10 godzin . Z wycieczki i Macedoni byli zadowoleni. Wizja podróży mnie przeraziła i zmieniliśmy na Jeepy.
Wycieczka całodniowa.
Auto przyjechało po grupę pod hotel.
Cena 80€ . Auto nowe i za kierownicą sam Boss.
Trasa w kierunku Tirany. Zbiórka wszystkich aut i wyjazd na wycieczkę.
Osobiście nigdy sama bym tej wycieczki nie wybrała.
Kiedyś , gdy byłam młodsza to tylko szukałam takich rozrywek. Po ataku paniki na nurkowaniu i gdy syn zawisł prawie na palmie na latawcu za motorówką jakoś teraz wolę cuda natury obserować.
Widzę, też po sobie, jak z wiekiem człowiek inaczej wszystko kalkuluje. Ciekawe co będzie za rok po piędziesiątce😂
Do jazdy Jeepami zniechęcał mnie zawsze wypadek , który przeżyła moja siostra.
Pamiętam , gdy usłyszałam w Rmfie, że w Bolivii przewrócił się Jeep z polskimi turystami. Wiedziałam , że ona tam jest i to chyba wpłynęło , że nie lubiłam tych wycieczek.
Na szczęście siostrze wtedy nic się nie stało.
Była wtedy z grupą Super Tramp. Jechali na dwa pojazdy. Siostra wspomina , że auta były w tragicznym stanie technicznym. Dospawane dodatkowe fotele, brak pasów. Jedno z tych aut było trochę lepsze i uczestnicy z tego gorszego ( tym jechała siostra)chcieli zamiany. Ludzie poprzesiadali się i kierowca( podobno po namowie grupy, jego wersja) brawurowo zaczął się ścigać. Samochód się przewrócił. Dachował.
Kilka osób było poszkodowanych leżeli na ziemi, ludzie pomagali jak mogli dawali swoje ubrania i bluzy,by ich okryć poszkodowanych i zrobić cień. Pierwszej pomocy fachowej udzielił lekarz - turysta z innej grupy. Pomoc nadeszła po kilku godzinach. Zostały te osoby w szpitalu , a reszta kontynuowała wycieczkę. Nikt nie chciał przejąć odpowiedzialności za ten wypadek.
Zawsze wszystko jest super fajne , dopóki nie wydarzy się wypadek i trzeba pokryć koszty leczenia.
Wtedy dopiero wiemy, co warte są, te nasze ubezpieczenia i że trzeba płacić te dodatkowe. Nawet od tego , że jesteś pod wływem alkoholu.
Na mojej wycieczce nic się nie wydażyło groźnego, poza tym , że mąż cwaniakował i nie zapiął pasa i uderzył w sufit, a ja miałam sińca na pół dupy.
Wspomnę tylko, że w grupie były pięknie ubrane panie w sukieneczkach na ramiączkach i klapeczkach w paseczki, oraz panowie w klapkach plażowych.
Ja miałam sportowe sandały, skarpety,długi rękaw w plecaku. Trzeba zawsze pomyśleć, czy w razie awarii dam radę zejść w tych butach co mam.
Oczywiście klapkowe turystki czekały na pomocną dłoń, bo nie potrafiły zejść z auta.
Przejazd jeepem był bardzo przyjemny, wiatr we włosach i piękne widoki.
Oczywiście ekstrmalnych przepaści i adrenaliny podczas jazdy nie oddają żadne zdjęcia. Chociaż już przeżyłam gorsze autobusem serpenenami do miejscowości Turunc , gdzie zapalił się autobus.
Najważniejsze jest cieszyć się chwilą i zaufać kierowcy. Nasz był bardzo doświadczony. Szalał tam gdzie było można, a w niebezpiecznych miejscach jechał bardzo ostrożnie. Cały czas nasze auto było pierwsze.
Podobno wjazd do Parku Narodowego Albani ma wykupione nieliczne grono, w tym Itaka. Swoją drogą to dziwię się , że organizują taki niebezpieczny wyjazd na swoją odpowiedzialność( chociaż nie wiem czy ponoszą odpowiedzialność w razie wypadku)
Celem tej wyprawy było zobaczenie turkusowej, wody jeziora Bovilla.
Jest to sztuczny zbiornik wody pitnej, blisko Tirany. Jezioro znajduje się na terenie Parku Narodowego Góry Dajti.
Widoczki są cudowne. Miejsce jest oazą spokoju. Nie ma tam też wielu ludzi. Poza naszą grupą było kilka osób.
Im wyżej tym piękniej.
Bardziej dziko i bliżej natury. Tu koń tam kozy, wszystko sobie żyje jak chce.
Pięknie , cicho blisko natury mieszkają tam wysoko ludzie. Co jakiś czas mijamy domki pośród których ludzie na nas patrzą. Narazie bardzo przyjacielsko. Dziewczynka nawet machała do nas gałęzią z czeresniami, któr chciała nam dać.
Gospodarstwa są tam samowystarczalne, żyją z tego co sobie wyhodują. Domy są oddalone od siebie. Nie wyobrażalne jak te dzieci chodzą do szkoły, którą mijaliśmy po drodze( ja nie widziałam tej szkoły)
Widać też moc starego mercedesa, daje rady tam wjechać i czasami gdzieś stoi pod domem.
Niesamowite dla mnie jest to, że co jakiś czas pomiędzy domami są też groby i małe rodzinne cmentarze.
Lubię żyć blisko natury , ale tak blisko to chyba bym zwarjowała.
Narazie Ci ludzie patrzą na tych warjatów w pomarańczowych autach z ciekawością, ale myślę , że za kilka lat będą już mieli nas serdecznie dość, bo wchodzimy w ich cichy świat. Jadąc tym autem trochę poczułam się jak w zoo. Tylko , że to ja byłam zamknięta w pomarańczowej klatce, a inni się na nas patrzeli z politowaniem...🧡😉
Ciąg dalszy podróży to Kruja...
Hello gryfno.frelka!
It's nice to let you know that your article will take 8th place.
Your post is among 15 Best articles voted 7 days ago by the @hive-lu | King Lucoin Curator by szejq
You receive 🎖 0.5 unique LUBEST tokens as a reward. You can support Lu world and your curator, then he and you will receive 10x more of the winning token. There is a buyout offer waiting for him on the stock exchange. All you need to do is reblog Daily Report 337 with your winnings.
Buy Lu on the Hive-Engine exchange | World of Lu created by szejq
STOP
or to resume write a wordSTART